Marksizm a Intersekcjonalizm

Kryzys kapitalizmu spowodował wzrost tendencji do zadawania pytań i organizacji ruchów masowych na całym świecie. Od „Indignados” mającego miejsce w Hiszpanii poprzez Plac Sindagma w Grecji aż do najświeższego Nuit debout we Francji, młodzi ludzie zaczynają działać i rzucają wyzwanie systemowi kapitalistycznemu. Ostatnie lata tej tendencji, przyniosły ze sobą liczne, spontaniczne działania, skierowane przeciwko różnym formom opresji, która uderza we wszystkie warstwy klasy pracujące w obecnym systemie.

[Source]

Inspirujące ruchy, takie jak “Idle No More” lub “Black Lives Matter”, demonstracje dziejące się na całym świecie, mające na celu potępienie przemocy wobec kobiet w dniu 8 Marca, elementy ruchu działających przeciwko Trumpowi, są jedynie pojedyńczymi przykładami zwiększającej się chęci, młodzieży, i robotników, do walki przeciw zniewoleniu i dyskryminacji. Przeważająca ilość liderów wielu wyżej wymienionych ruchów, którzy są członkami, albo przynajmniej są pod wpływem, akademickiej lewicy, przyjęła pogląd nazywany “Intersekcjonalizmem”. Dlatego nie jest to zaskakujące że wielu młodych ludzi, którzy wchodzą w świat polityki przez te właśnie ruchy, widzi opresję w taki sposób. Ale co to właściwie jest intersekcjonalizm? Czy jest on przydatny w walce z uciskiem? I w końcu, czy można go łączyć z marksizmem?

Termin intersekcjonalizm jest zazwyczaj używany do opisania zjawiska istnienia wielu poziomów, i przeplatających się ze sobą form ucisku, które przecinają się w różnych konfiguracjach, dla każdego indywidualnie, tworząc unikalne wrażenie i ustanawiając pewne zasady społeczne. “Potrzeba bycia intersekcjonalnym” to popularne hasło używane w tych ruchach, mająca na celu zakładać, że każda walka przeciwko uciskowi musi być otwarta na doświadczenia pojedynczych ludzi którzy doznali ucisku na wielu płaszczyznach, w przeciwieństwie do skupiania się na jednej grupie lub jednej formie opresji.

Marksiści zgadzają się, że jednostki bądź grupy mogą doświadczać ucisku w wielu formach i na wielu płaszczyznach jednocześnie, i że każda z wybranych konfiguracji prezentuje inne ustanowione bariery społeczne. Z marksistowskiego punktu widzenia, żadna forma ucisku nie może być zrozumiana albo przezwyciężona pojedynczo, a walka przeciwko uciskowi musi toczyć się w stosunku do wszystkich form ucisku jednocześnie, jednocząc wszystkich uciskanych.

Marksiści także sprzeciwiają się dyskryminacji, mówiąc że jedynym powodem jakiejkolwiek dyskryminacji jest chęć podzielenia nas i uniemożliwienie zjednoczenia klasy pracującej, co jest konieczne aby nasza walka miała przynieść oczekiwany sukces. Powierzchownie można by powiedzieć, że marksizm i intersekcjonalizm są więc zgodne. Jednakże, jeżeli sięgniemy głębiej i spojrzymy na teorię która stoi za intersekcjonalizmem, zobaczymy iż rozumienie ucisku w tym sensie i sposoby walki z nim są bardzo różne od tych prezentowanych przez marksistów. Intersekcjonalizm, mimo najlepszych intencji stojących za jego zwolennikami, nie potrafi pokazać wyraźnych powodów dla których ucisk jest tak zróżnicowany, a co za tym idzie, nie potrafi też tego problemu rozwiązać.

Nie będzie prawdziwe stwierdzenie, że marksiści nie walczą z wszystkimi formami ucisku. Krytykowanie innego podejścia do rozważania ucisku w różnego rodzaju grupach nie jest jednoznaczne z zaprzeczeniem istnienia zróżnicowanych form ucisku. Wręcz przeciwnie. Naszym celem jest skończenie z jakimkolwiek uciskiem na świecie, a więc naszym obowiązkiem jest rozwijanie pomysłów i metod, których młodzi ludzie jak i robotnicy potrzebują aby się wyzwolić. Jednak ukrywanie różnic jakie istnieją między nami nie przynosi sprawie nic dobrego.

“Intersekcjonalność” w kontekście

Aby zrozumieć ograniczenia intersekcjonalizmu z marksistowskiej perspektywy, musimy oczywiście rozważyć sens głównej doktryny intersekcjonalizmu a także, kontekst historyczny w jakim ta idea powstała. Powstanie intersekcjonalizmu łączy się z porażką prób rewolucyjnych w latach 60-ych i 70-ych, i płynącą za tym falą reakcji w latach 80-ych która te wszystkie wydarzenia zwieńczyła w końcu upadkiem ZSRR. Podczas odpływu ludzi od idei walki klas powstała “polityka tożsamości”. Polityka tożsamości, ze względu że powstała w takim właśnie momencie, opiera się na definiowaniu ludzi poprzez ich cechy personalne takie jak pochodzenie, płeć, itp. a nie poprzez ich klasową przynależność.

Zostało to użyte przez klasę panującą, w celu rozwinięcia karierowiczowskich, burżuazyjnych żywiołów, które są wpisane w system kapitalistyczny. Polityka tożsamości jest używana przez biurokracje ruchów robotniczych a także przez klasę panującą, przeciw lewicy i klasie uciskanej w tychże ruchach. Rosnąca tendencja kierująca w separowanie od siebie tożsamości i ucisku była rezultatem klęski socjaldemokracji i stalinowskiej biurokracji w zadaniu polegającym na poprowadzeniu robotników do obalenia kapitalizmu, co mogłoby usunąć społeczną i ekonomiczną bazę wszystkich znanych form ucisku.

Szczególnie stalinizm odegrał tu znaczącą rolę. Rewolucja Rosyjska w 1917 roku poprowadzona przez bolszewików, pod komendą Lenina i Trockiego, przyniosła niespotykany jak dotąd postęp w sprawach praw kobiet, mniejszości seksualnych i uciemiężonych narodowości, jednak poprzez degenerację ZSRR za sprawą Stalina, wiele tych postępowych czynów zostało brutalnie cofniętych. Izolacja i zacofanie Związku Radzieckiego jedynie pogłębiły istniejący już problem, staliniści używali wszystkich starych metod i form ucisku aby utrzymać swoją władzę i uniemożliwić globalną rewolucję proletariacką. Doktryny głoszone przez stalinistów, takie jak na przykład rekryminalizacja homoseksualizmu na terenie ZSRR, skutkowały identyczną dyskryminacją w stalinowskich partiach wszędzie na świecie, co oczywiście skutecznie odstraszyło robotników i młodzież od idei życia w socjalizmie. Takie doktryny jednak nie mają nic wspólnego z prawdziwym marksizmem i jedyne co zdziałały, to jeszcze bardziej podzieliły ludzi na świecie, gdy prawdziwy marksizm zawsze stał przeciwko jakiejkolwiek dyskryminacji i zachęcał do jedności klasowej.

Intersekcjonalność, odnoga feminizmu, był w zasadzie reakcją na tradycyjną politykę tożsamości, która zakładała rozdzielenie wszelkich działań przeciw uciskowi w pojedyncze potyczki. Szczególnie czarne kobiety przez dekady podnosiły głos, że ruch na rzecz praw kobiet jest zdominowany przez białe kobiety z zazwyczaj wyższych klas społecznych, które ignorowały rzeczywistość i potrzebę walki w obronie czarnych, pracujących kobiet. Jednocześnie ruchy antyrasistowskie były zdominowane głównie przez czarnych mężczyzn, którzy ignorowali ucisk wobec kobiet. Jednakże, ideologiczne podłoża intersekcjonalizmu opierają się na postmarsksistowskich teoriach takich jak postmodernizm lub poststruktualizm, które to teorie zyskały swoją popularność w kręgach akademickich w okresie kapitalistycznej reakcji i upadku stalinizmu, gdy robotnicy i przywódcy lewicy zrezygnowali nawet z udawania walki o socjalizm i otworzyli się na bardziej „ludzki” kapitalizm. Podczas gdy kładziono nacisk na radykalne przemiany społeczne i ekonomiczne, w następującym okresie to idee, język i myślenie stały się obiektem analizy i zmiany w czasie odpływu od pomysłu walki klasowej. Akademicka lewica, straciwszy wiarę w ruch robotniczy jako potencjalny czynnik mający przeprowadzić radykalne zmiany ekonomiczne i społeczne, skłoniła się do zmieniania myślenia pojedynczych jednostek.

Wywodzący się z tego trendu ideologicznego intersekcjonalizm, stawia nacisk właśnie na subiektywne wrażenia, indywidualne przemyślenia, język i zachowanie, jako środki które pozwalają zrozumieć i pokonać ucisk, jaki istnieje na świecie.

Jest to całkowicie idealistyczne podejście, które opiera się na myśleniu, że aby zmienić społeczeństwo, należy wpierw zmienić poglądy ludzi albo co gorsze, że przez zmianę „rozumowania” można zmienić rzeczywistość. Prawda jest jednak taka, że w społeczeństwie klasowym w kwestii ideologii dominuje klasa panująca. Ideologia ludzi, którzy prowadzą rewolucję, uciskanych i wykorzystywanych mas, jest połączona z reakcyjnymi ideami. Naturalną drogą jaką musi podążać każda walka mająca na celu zmianę społeczeństwa jest sytuacja, gdzie ludzie (w dużych ilościach) zmieniają siebie i zmieniają (w dużym stopniu) swój punkt widzenia. Zostało to bardzo dobrze wytłumaczone przez Marksa w „Ideologii niemieckiej”:

„Dla obu tych spraw, produkcji komunistycznej świadomości na masową skalę, i dla sukcesu samej naszej sprawy, zmiana człowieka na masową skalę jest potrzebna, zmiana która może mieć miejsce tylko w praktycznym ruchu, rewolucji. Rewolucja jest potrzebna, nie tylko dlatego że klasa panująca nie może być obalona w inny sposób, ale też dlatego że klasa która obali swoich panów tylko przez sukces w rewolucji może pozbyć się naleciałości klasowych i odnaleźć się w nowym społeczeństwie.”

Afrykańsko-Amerykańska prawniczka Kimberlé Crenshaw, jest uznawana za twórczynię terminu „intersekcjonalność” w 1989 roku; dokładnie mówiąc użyła go aby opisać w jaki sposób sądownictwo w USA zawiodło w zadośćuczynieniu za dyskryminację czarnych kobiet w miejscach pracy. W jej artykule: „Demarginalizacja przecinania się rasy i płci: krytyka czarnej feministki na temat doktryny antydyskryminacyjnej, teorii feministycznej i polityki antyrasistowskiej”, Crenshaw cytowała kilka spraw sądowych, w których sąd brał pod uwagę jedynie zarzuty za dyskryminację na tle płciowym, lub tylko dyskryminację na tle rasowym w miejscu pracy, odrzucając ideę że czarne kobiety doświadczają zupełnie innej formy dyskryminacji niż po prostu kobiety lub po prostu czarni. Dla przykładu, w sprawie DeGraffenreid kontra General Motors, sąd odrzucił zarzuty powódki dotyczące płciowej i rasowej dyskryminacji ponieważ General Motors zatrudniało w tamtym okresie zarówno białe kobiety jak i czarnych mężczyzn.

Nie można się nie zgodzić, że rzeczywistość czarnych kobiet, bądź innych grup które doświadczają rozbudowanej dyskryminacji, prześlizguje się przez dziury w systemie prawnym kapitalizmu. Takie „dziury” reprezentują prawdziwe, znaczące bariery, które stoją przeciwko uciskanej klasie robotniczej na drodze do prawdziwej równości wobec prawa. Marksiści wspierają zmiany prawne, które pozwalają robotnikom walczyć i poprawiać swoją sytuację życiową. Ale musimy też dodać, że rasizm i seksizm mają swoje korzenie w społeczeństwie klasowym i potrzebach kapitalizmu, dla którego najważniejszym powodem istnienia systemu prawnego jest obrona kapitalizmu.

Klasowa natura burżuazyjnej sprawiedliwości nie może zostać poddana reformie dopóty, dopóki system sądowniczy opiera się na kapitalistycznych fundamentach. A więc Crenshaw, wysuwając swoje żądania, walczyła jedynie o utworzenie nowych ustaw które broniły by mniejszość czarnych kobiet w sądach, co nie zmieniłoby to fundamentów materialnych lub społecznych, które powodują wzrost rozbudowanej dyskryminacji, którą Crenshaw wytykała, i której czarne kobiety doświadczały w miejscach pracy i w szerzej rozumianym społeczeństwie. Mimo że prace kilku interskecjonalnych feministek poskutkowały pewnymi przydatnymi obserwacjami na temat wielowymiarowej dyskryminacji wobec tych, którzy stykają się z barierami społecznymi, marksiści widzą potrzebę większego działania niż tylko obserwacja. Nieskończona ilość kategorii ludzi, którzy doświadczają dyskryminacji na różnych poziomach może zostać ułożona w schemat i wdrożona do obecnego systemu prawnego, jednak jako marksiści musimy zadać sobie pytanie, skąd bierze się ten ucisk i jak można go pokonać?

Nadbudowa i rzeczywistość społeczna

W programie „TED Talk”, w odcinku zatytułowanym „Potrzeba Intersekcjonalizmu” wyemitowanym w 2016 roku, Crenshaw odwoływała się do porażki systemu sądownictwa w uznaniu podwójnej dyskryminacji czarnych kobiet w miejscu pracy jako „problem ramowy”. Sugerując tutaj że jeżeli sędziowie lub ustawodawcy mieliby lepszy pogląd, a co za tym idzie – lepsze zrozumienie sytuacji w jakiej dyskryminacja na wielu poziomach dotyka grup lub pojedynczych ludzi, to ten problem nie występowałby w systemie prawnym. Dyskryminująca postawa sędziów, która wpływa na ich osąd, bez wątpienia ma wpływ na życie uciskanych grup i pogłębia ich marginalizację. Czarni mężczyźni, tak samo jak i kobiety, doświadczają często brutalności policji i kiedy białych policjantów cieszy cierpienie mniejszości, sądy w USA i Kanadzie wielokrotnie pozwoliły białym mężczyznom z różnymi zarzutami, odejść wolno. To oczywiste, że sędziowie mają wolną rękę do wydawania wyroków na podstawie swoich dyskryminujących poglądów, i że ma to na celu utrzymanie ucisku w społeczeństwie i utrzymanie uciśnionych grup w stanie zniewolenia. Ale skąd biorą się takie poglądy wśród ludzi i jak możemy się ich pozbyć ze społeczeństwa?

Szkodliwe poglądy sprzyjające dyskryminacji wśród policji i sędziów odzwierciedlają potrzeby systemu kapitalistycznego. Państwo i sądownictwo w kapitalizmie istnieją po to, aby utrzymywać i powiększać władzę i zarobki kapitalistów. W tym systemie, gdzie urzędnicy prawni nie są wybierani, obietnice wyborcze są łamane tak szybko jak tylko politycy bez możliwości do odwołania dojdą do władzy, a większość ważnych decyzji jest podejmowane za zamkniętymi drzwiami przez niezależnych od społeczeństwa oficjeli (bankierzy lub dyrektorzy), nie ma prawdziwej demokracji. Podobnie ma się sprawa w miejscach pracy: bardzo trudno zmusić pracodawców do odpowiedzialności za dyskryminację, ponieważ kontrolują oni nasze życia i nie ma demokratycznych sposobów kontroli produkcji w kapitalizmie. Mimo że pozwy za dyskryminację toczą się i kończą się czasem sukcesem, to jednak wymaga to długich lat w sądach, astronomicznych kosztów i wielu innych rzeczy które uniemożliwiają podejmowanie takich działań dla wielu uciśnionych robotników, szczególnie biorąc pod uwagę fakt, że pracodawcy zazwyczaj mają możliwość zatrudnienia lepszych prawników, a system prawny działa na ich korzyść.

Kiedy szefowie otrzymują już kary, zazwyczaj nie robi to wielkiej różnicy, natomiast składający pozew został przeciągnięty w czasie trwania procesu przez prawdziwą katorgę. Więc, nawet jeśli samo podejście (sędziów lub policji) gra pewną rolę w przejawach dyskryminacji, to prawdziwą przeszkodą w walce z tym uciskiem stanowią bariery społeczne i ekonomiczne. W innych słowach, to kapitalistyczna natura systemu jest głównym problemem, a nie podejście pojedynczych jednostek, których zadaniem jest utrzymywać taki stan rzeczy.

W takim razie dla marksisty, fundamentalnym problemem nie jest podejście ludzi, ani sposób w jaki myślą oni o ucisku. Twierdzenie, że nadbudowa i język są głównymi sprawami kształtującymi społeczeństwo, wywodzi się z idealistycznego podejścia do życia, natomiast marksiści podchodzą do sprawy z historycznego i materialistycznego punktu odniesienia i głoszą, że to właśnie rzeczywistość formuje nadbudowę. Nie rodzimy się z wypracowanymi poglądami na życie, ani te z którymi pracujemy nie biorą się znikąd. To czego się uczymy i doświadczamy jest bez przerwy formowane też przez społeczne, materialne i historyczne elementy naszych czasów, a także przez system produkcji jaki jest podstawą która decyduje o tym jak zorganizowane jest życie społeczne. Nie oznacza to, że każdy jeden element kultury jest produktem wynikającym z ekonomicznej bazy społeczeństwa, ale że baza kładzie podstawy pod tworzenie się większości poglądów danej epoki, i tworzy też ograniczenia w jakich możemy rozumować.

Oczywiście, nie tylko osoby które zajmują wysokie pozycje, przejawiają skłonności do dyskryminacji w celu osiągnięcia korzyści dla siebie. Zwykli, pracujący ludzie są także częścią tego typu zachowań. Większość poglądów w społeczeństwie wychodzi z inicjatywy klasy panującej, którą w obecnie panującym kapitalizmie stanowi burżuazja. Kapitaliści opierają się na dyskryminacji w celu utrzymania klasy pracującej w rozerwaniu, na podstawie pochodzenia, języka, płci, seksualności, religii i wielu innych czynników. Te podziały pełnią wiele różnych funkcji, takich jak wytwarzanie dużego nacisku na wysokie zarobki bądź „wyścig szczurów” pomiędzy konkurującymi ze sobą robotnikami i narodowościami i trzymaniu tym samym wykorzystywanej większości uciskanej i podzielonej, aby nie mogła się ona zjednoczyć przeciw wspólnemu wrogowi – burżuazji. Burżuazja posiada kontrolę nad głównymi przekaźnikami idei, takimi jak media. Idee klasy panującej są też rozprzestrzeniane przez kościół, system edukacji i obecną formę rodziny. Nasze pomysły są kształtowane przez te instytucje, które odzwierciedlają społeczeństwo kapitalistyczne.

Kapitalizm zmusza klasę pracującą do nieludzkiego i morderczego biegu do „sukcesu”, który tylko pogłębia to jak widzimy siebie samych i innych. Ludzie nie rodzą się ani chciwi, ani uprzedzeni, ale są wychowywani w samolubnym społeczeństwie, które nastawia nas przeciw sobie abyśmy nie mogli się zjednoczyć. Stawianie sobie w głowie pytań, i próby zmiany poglądów bez zmiany obecnej sytuacji ekonomicznej i społecznej, jest częściowym, ale ograniczonym podejściem do walki z uciskiem. Stawianie, na nadbudowę i idee, oderwane od materialistycznej bazy, zawsze prowadzi do indywidualnych, subiektywnych poglądów na kwestię ucisku, odchodząc od ekonomicznych korzeni problemu i tworząc ryzyko zatomizowania ruchu.

Koniec końców materialistyczną podstawą wszystkich różnic społecznych jest niedostatek. Społeczeństwo, które może zapewnić dobrą pracę, dom, edukację dla swych obywateli, nie musi winić „innych” za brak domów, słabą edukację i bezrobocie. A więc społeczeństwo w kryzysie będzie doświadczać narastających poglądów dyskryminujących. Marks bardzo dobrze ujął to mówiąc:

„Kiedy potrzeba jest uogólniona, cały stary kram znów wstaje”.

Tego typu podejścia nie mogą być całkowicie wyplenione tak długo, jak niedostatek istnieje. W kapitalizmie, niedostatek jest w rzeczą sztuczną, ponieważ dysponujemy takimi środkami produkcji, że już teraz mamy więcej bogactwa i surowców niż trzeba, by zapewnić wszystkim godne, dobre życie. Problemem jest to, że większość bogactwa jest skumulowana w rękach malutkiej mniejszości, a reszta ludzkości jest pozostawiona samym sobie. Dlatego właśnie marksiści nawołują do wywłaszczenia klasy panującej, aby można było użyć tego bogactwa dla większości społeczeństwa i zniszczyć materialne korzenie podziału i ucisku.

Przyczyny opresji: subiektywne czy obiektywne?

W pracach nurtu intersekcjonalnego feminizmu często pojawia się odniesienie do „strukturalnej” opresji, lecz raczej z punktu widzenia idealistycznego niż marksistowskiego – materialistycznego. Na przykład jeśli chodzi o różnorodne i przecinające się formy opresji, bell hooks uważa tak: „Jest to dla mnie jak dom, wszystkie [rodzaje opresji] dzielą wspólny fundament, ale fundamentem są ideologiczne przekonania, wokół których są skonstruowane idee dominacji.” Podobnie twierdzi Patricia Hill Collins, która uważa, że: „Upodmiotowienie wymaga odrzucenia wymiarów wiedzy, czy to osobistej, kulturowej, czy też instytucjonalnej, która utrwala uprzedmiotowienie i odczłowieczenie.” Więc przyczyny opresji mają być rzekomo umiejscowione w społecznym systemie przekonań odnoszącym się do wyższości i niższości poszczególnych grup, a zakończenie opresji wymaga odrzucenia tych przekonań. Głównym ograniczeniem tego podejścia jest to, że nie wyjaśnia dlaczego i w jaki sposób te przekonania w ogóle powstają, a przez to nie może dostarczyć metody wyeliminowania tych przekonań w masowej skali.

Biorąc za główny cel zmiany sposób, w jaki konceptualizujemy rzeczywistość, implikujemy że opresja jest w największej mierze utrwalana na poziomie jednostkowym i interpersonalnym. Zgodnie z tym punktem widzenia każdy, kto nie doświadcza konkretnych form opresji czerpie z opresji zyski oraz jest współwinny w utrwalaniu jej. Jako że istnieje nieskończona konfiguracja nachodzących na siebie opresji i cech dominujących, teoria intersekcjonalna stawia tezę, że wszyscy jesteśmy wplątani w nieskończoną sieć, w której nieustannie jednocześnie uciskamy i jesteśmy nawzajem uciskani. Zamiast klasy kapitalistów to klasa pracująca staje się wrogiem.

Choć jest to oczywiste, że dyskryminujące i uciskające postawy i zachowania mają miejsce na poziomie jednostkowym i w ramach międzyludzkiej dynamiki (która musi być potępiona i zwalczana przez rewolucjonistów), to postawy te mają swoje społeczne i historyczne uwarunkowania i korzenie w strukturze społeczeństwa klasowego. Podobnie to, co uznawane jest za cechę dominującą i faworyzowaną systemowo ma swoje uwarunkowania historyczne. Biała supremacja i rasizm, które są zjawiskami bezdyskusyjnie o naturze społecznej i systemowej zostały stworzone przez rządzące klasy kolonizatorskich Europejskich narodów w celu usprawiedliwienia kolonialnego podboju i niewolnictwa, na bazie których to kapitalizm opierał swój rozwój (tu przeczytasz więcej na temat źródeł rasizmu). Ucisk kobiet nie istniał od zawsze, lecz wytworzył się wraz z podziałem społeczeństwa na klasy i ustanowieniem małżeństwa jako instytucji mającej na celu kontrolę kobiecej seksualności celem zabezpieczenia dziedziczenia po linii ojca – narzędzia przekazywania dalej własności. Postawy rasistowskie i seksistowskie odzwierciedlają te materialne i społeczne procesy.

Podczas gdy jednostki oczywiście mogą prezentować postawy dyskryminacyjne i wedle nich działać na szkodę innym, koniec końców te postawy i działania służą jedynie rządzącej klasie wyzyskiwaczy. Jednakże idea „przywileju” (privilege) często jest przywoływana wśród ruchu przez zwolenników intersekcjonalizmu, by zasugerować że ci, którzy nie są ofiarami poszczególnych form opresji sami mają interes w utrzymywaniu opresji innych, ewentualnie aktywnie w tej opresji uczestniczą uzyskując szereg korzyści. Wśród marksistów panuje zgoda, że ludzie uciskani w różnorodne i nakładające się na siebie sposoby doświadczają większych barier społecznych i efektów skumulowanej dyskryminacji. Lecz to, co jest często określane przywilejami, naszym zdaniem powinno być uznane za prawa człowieka, które każdemu powinny przysługiwać po równo. Musimy znieść system, który rozwarstwia klasę pracującą i pozbawia uciskane warstwy tych praw, sprawiając że jesteśmy podzieleni i walczymy o ochłapy pod stołami bankierów i szefów. Mówimy więc: „Nie równajmy w dół i nie twórzmy równości w biedzie. Równajmy do góry i bierzmy to, czego potrzebujemy od klasy wyzyskiwaczy i uciskaczy!”

Ucisk jednej z grup pracuje na utrzymanie systemu kapitalistycznego, który uciska i wyzyskuje nas wszystkich w różny sposób. Nie jest w interesie żadnego pracownika, by dominacja i ucisk innej grupy dalej trwał. Z wierzchu może się wydawać, że niektórzy pracownicy zyskują na krzywdzie innych i tym samym zyskują na ucisku. Na przykład wiadomym jest, że mężczyźni na całym świecie za tę samą pracę zarabiają więcej niż kobiety. Ale mężczyźni nie zarabiają więcej dlatego, że kobiety zarabiają mniej. Jest wystarczająco bogactwa na tym świecie, żeby starczyło na potężną podwyżkę dla wszystkich, ale większość bogactwa wytwarzanego przez pracowników jest zawłaszczane przez mniejszościową klasę rządzącą. Klasa kapitalistów zyskuje z płacenia mniej, czy też dyskryminowania pracowniczek/ów, imigrantek/ów, mniejszości rasowych i seksualnych, bo jak wcześniej było wykazane tworzy to wyścig pracowników w dół i zmusza warstwy klasy pracującej do bycia bardziej „elastycznymi” i dostępnymi do prekaryjnej pracy na pół czy też ćwierć etatu.

Marksiści aktywnie działają w dziedzinie edukowania klasy pracującej, że nie jest w ich interesie nikogo uciskać ani dyskryminować. To głównie przez realne doświadczenie walki jednostki zostaną przekształcone, a ich postawy się odpowiednio zmienią. Tak zwany „uprzywilejowany pracownik”, który podtrzymuje dyskryminacyjne postawy tak naprawdę pomaga kapitalistom tworzyć powolny płacowy wyścig na dno, w którym biorą udział bardziej uciskani pracownicy, oraz utrzymać zyski szefów i klasy kapitalistów, która wyzyskuje nas wszystkich. Pracownicy, którzy nie doświadczają różnorodnych form ucisku mają o wiele więcej do stracenia przez utrzymywanie ucisku innych, jako że uciskanie innych utrzymuje ich własny ucisk. Pracownicy mogą zdobyć świat jednocząc się w walce o socjalizm, który pozwoliłby na potężne polepszenie standardów życia każdego człowieka. Jednak zamiast solidarności intersekcjonalizm wysuwa koncept „sojuszników” sugerując, że różne sektory klasy pracującej i uciskanych mają różne interesy i powinni mieć swoje własne organizacje polityczne. Marksiści nalegają na wspólną walkę bazującą na wspólnych interesach, zorganizowaną w masowe, socjalistyczne, pracownicze partie i związki zawodowe, które walczą przeciwko każdej formie ucisku pracowników i przeciwko klasowemu wyzyskowi, czyli walczą przeciwko systemowi kapitalistycznemu i wszystkiemu, co go wspiera.

Niebezpieczeństwo polityki „przywileju” polega na tym, że prowadzi aktywistów do przekonywania konkretnych sektorów klasy pracującej, że tak naprawdę zyskują na ucisku innych warstw klasy pracującej, w związku z czym mają różne interesy, zamiast tłumaczyć że w naszym wspólnym interesie jest zjednoczenie się przeciw klasie kapitalistów. Współgra to z kapitalistami, którzy ochoczo rozpowszechniają mit o różnych interesach, i z tymi którzy używają rasizmu, seksizmu i innych form ucisku i dyskryminacji, by ten mit usprawiedliwić. Gdy „uprzywilejowani” i uciskani pracownicy zjednoczą się przeciwko szefom i zaczną żądać równej płacy i warunków pracy, wtedy siła owej jedności pozwoli wszystkim sektorom klasy pracującej wyrwać wiele więcej klasie wyzyskiwaczy.

Ucisk i dyskryminacja niektórych warstw klasy pracującej działa również jako wygodny kozioł ofiarny dla klasy rządzącej. Kiedy kapitalizm pogrąża się w kryzysie klasa rządząca i jej reprezentanci w państwie zrzucają winę na tę czy inną uciskaną i marginalizowaną grupę, próbując szczuć nas przeciwko sobie. Gdy ludziom trudno jest przetrwać i gdzie brak prawdziwie lewicowej alternatywy, takie nastawienie może się zakorzenić. Widać to było dobrze podczas wyborów prezydenckich w Stanach: kiedy Bernie Sanders został odsunięty od wyścigu: Donald Trump miał otwartą drogę do władzy siejąc wśród sfrustrowanych warstw pracowniczych, które w Hillary Clinton widziały jedynie uosobienie statusu quo, rasistowskie, mizoginistyczne, ksenofobiczne nastawienie. Nota bene, jedynie 25% Amerykanów faktycznie głosowało na Trumpa. Sondy pokazały, że znaczna część owej warstwy mogłaby być zdobyta przez lewicową platformę atakującą raczej „klasę miliarderów”, niż tworzącą z uciskanych grup kozła ofiarnego. Głosujący na Trumpa nie byli od urodzenia rasistami czy ksenofobami, ale zostali karmieni takimi postawami jako tłumaczeniem dla ich własnej biedy i trudu życia. To konkretny przykład tego, jak postawy dyskryminujące są zakorzenione w strukturach społeczeństwa klasowego, wzmacniane przez niedobór dóbr, biedę i sfrustrowanie kapitalizmem, zwłaszcza gdy lewica nie potrafi zaproponować sensownej alternatywy.

Nie jest ciężko wyobrazić sobie, jak wiele mniej posłuchu zyskałyby dyskryminacyjne postawy, gdyby każdemu zagwarantowany był wysoki standard życia wraz z powszechnym dostępem do rozwoju swoich zdolności, edukacji wyższej, opieki nad dziećmi, opieki zdrowotnej, transportu, mieszkania, odpoczynku, kultury i tak dalej. Byłoby ciężko winić którąkolwiek z grup za cierpienie innej, gdyby każdej i każdemu byłby zapewniony dostęp do zasobów i możliwości przyczyniających się do lepszego życia. Jednakże nie jest to możliwe w kapitalizmie, który bazuje na produkcji dla zysku, a nie dla ludzkich potrzeb. Zjednoczona walka klasowa jest wymagana do zjednoczenia wszystkich warstw uciskanych w boju z systemem kapitalistycznym, który wyzyskuje nas wszystkich.

Walka klasowa i walka z uciskiem

Marksiści są przeciwko dzieleniu ludzkości na osobne osie ucisku i wskazują na potrzebę jedności. Walka którejkolwiek z uciskanych grup nie może być rozpatrywana w odosobnieniu od innych form ucisku i systemu kapitalistycznego, który je wzmaga. I choć zwolennicy intersekcjonalizmu są przeciwko dzieleniu ludzi wzdłuż jednoosiowych problemów, to sam wynik takiego subiektywnego podejścia rozdziela ludzkość wzdłuż nieskończonej liczby konfiguracji nawarstwiających się ucisków i przywilejów bez żadnego wspólnego mianownika między nimi. Taki pogląd przedstawiała teoretyczka intersekcjonalnego feminizmu Patricia Hill Collins w swojej pracy „Black Feminist Thought: Knowledge, Consciousness, and the Politics of Empowerment” (1990). Jak stwierdza: “w zazębiającej się matrycy dominacji znajdują się różne grupy, z których każda z nich zmaga się z różnorodnymi doświadczeniami z karą i przywilejem, które produkują korespondujące cząstkowe perspektywy… Żadna z grup nie posiada pełnego pola widzenia. Żadna z grup nie posiada też teorii ani metodologii pozwalającej odkryć jej absolutną „prawdę””.

Taki ogląd spraw jest raczej dołujący, bo pozostawia nas jedynie z naszymi niekompletnymi, subiektywnymi rzeczywistościami i niczym, co pomogłoby nam wytłumaczyć przyczyny opresji, lub pokonać tę opresję raz na zawsze. Taki punkt widzenia prowadzi do indywidualizmu i kontemplacji własnego „ja”, zamiast grupowej walki ku przekształceniu rzeczywistości. Świat istnieje konkretnie poza naszymi myślami i uczuciami. Nasze rozumienie tego świata jest z konieczności częściowe i zindywidualizowane, lecz dalej pozostaje odbiciem obiektywnej rzeczywistości, a nasze idee o tej rzeczywistości są ciągle, w starciu z rzeczywistością, poddawane testom. Zestawy społecznych i ekonomicznych związków, które tworzą kapitalizm istnieją obiektywnie. Jeśli nie wierzycie, zobaczcie, co by się stało gdybyście nie pracowali/ły na swoje utrzymanie albo przestalibyście/łybyście płacić czynsz! Ponieważ znaczna większość z nas żyje w kapitalizmie i jest przezeń wyzyskiwana, analiza klasowa i walka reprezentują najszersze „pole widzenia” i najszersze teoretyczne narzędzie w celu zjednoczenia i wyzwolenia wszystkich.

Podczas, gdy intersekcjonalność widzi wszystkie formy ucisku jako równoważne, marksiści podkreślają, że to klasa jest fundamentalną linią dzielącą ludzkość w społeczeństwie kapitalistycznym. Kapitalistyczny sposób produkcji bazuje, w swym rdzeniu, na wydobywaniu przez właścicieli środków produkcji (kapitalistów) wartości dodanej ze swoich pracowników. Nie znaczy to, że ucisk klasowy jest najgorszą formą ucisku w sensie cierpienia, czy też, że klasa pracująca jest na swój sposób lepsza od innych uciskanych grup. Znaczy to tyle, że tak długo jak żyjemy w społeczeństwie, gdzie krwiożercze pasożyty z klasy rządzącej wyzyskują i uciskają większość, tak nigdy żadna uciskania grupa nie będzie w prawdziwy sposób wyzwolona, jako że zawsze będą systemowe nierówności. Jaki(a)kolwiek przedstawiciel/ka mniejszościowej klasy rządzącej, nie ważne jakiej płci, tożsamości, orientacji płciowej, czy rasy będzie dalej służyć swojemu interesowi klasowemu, który opiera się na podziale i wyzyskiwaniu większości nas.

Potężne zyski zgromadzone przez kapitalistów reprezentują nieopłaconą pracę klasy pracującej, której nie jest płacona cała wartość owoców jej pracy. O to chodzi marksistom, gdy mówią o wyzysku klasowym, którego nie należy mylić z „klasizmem”, który oznacza dyskryminację ludzi ubogich, wywołujących skojarzenia z klasą niższą, a nie związek ekonomiczny. Podczas, gdy marksiści zauważają znaczącą rolę dyskryminacji i ucisku w utrzymywaniu systemu kapitalistycznego, ekonomiczna rzeczywistość wyzysku stawia pracownika w unikalnej możliwości obalenia systemu, jako że są oni tymi, którzy produkują całe bogactwo w społeczeństwie. Dodatkowo, mimo że nie wszyscy pracownicy doświadczają nachodzących na siebie ucisków, znaczna większość uciskanych jest wyzyskiwana jako pracownicy lub zdeklasowani, bezrobotni, czy też żyjący w nowoczesnym niewolnictwie. To sprawia, że wyzysk klasowy jest czynnikiem jednoczącym dla wszystkich uciskanych. Klasa pracująca zawiera w sobie większość uciskanych warstw społeczeństwa i to właśnie walka klasowa może zjednoczyć wszystkie warstwy uciskanych przeciwko naszemu największemu wrogowi, czyli klasie wyzyskującej, służąc zniszczeniu postaw dyskryminujących podczas walki.

Niestety większość przywódców ruchów studenckich i pracowniczych nie umiała zorganizować wojowniczego ruchu klasowego, który zdołałby zjednoczyć wszystkie warstwy uciskanych. W międzyczasie biurokracje tych ruchów często przyjmują intersekcjonalny język celem zamaskowania prawdy, że nie walczą o znaczące reformy w celu poprawienia warunków studentów/ek i pracowniczek/ów. Zaprzęgane do pracy są ochłapowe programy, jak parytet płci i inne parytety oparte na tożsamości bez uwzględnienia horyzontów klasowych jednostki czy orientacji politycznej, co w rzeczywistości kończy się jedynie kilkoma uprzywilejowanymi pozycjami dla garstki biurokratów, którzy nie poświęcają się mobilizowaniu walki o warunki, które zniosłyby opresję i wyzysk dla większości tworzącej szersze społeczeństwo. Klasa rządząca używa podobnych programów próbując udobruchać uciskanych nie naruszając przy tym w ogóle systemu wyzysku. Nie trzeba szukać dalej niż stron głównych największych banków, które chwalą się różnorodnością wśród swoich pracowników. Reprezentacja uciskanych grup w bankach i wielkich firmach nie zmienia rzeczywistości dla większości uciskanych warstw klasy pracującej, a bez zmiany materialnych warunków, które dały początek uciskowi, reprezentacja w naszych ruchach studenckich i związkach zawodowych również nic nie zmieni.

Pomysł stojący za „reprezentacją” jest taki, że jeśli tylko więcej ludzi z uciskanych grup otrzymywałoby konkretne pozycje (jako wybrani reprezentanci w studenckich czy pracowniczych organizacjach, w wyborach politycznych, jako dyrektorzy wykonawczy itd.), pomogłoby to lub zniosło całkiem ich ucisk. Jest ważne, by zrozumieć, że uciskane grupy nie są uciskane dlatego, że są niedoreprezentowane; są niedoreprezentowane przez systemowy ucisk w społeczeństwie, który tworzy bariery uczestnictwa w życiu społecznym i w polityce. Najlepszą drogą uzyskania prawdziwej reprezentacji uciskanych grup w ruchu jest zbudowanie bojowniczych, walczących organizacji, które faktycznie potrafią zacząć wymazywać bariery jako część walki o zakończenie ucisku. Zachęciłoby to szersze warstwy historycznie uciskanych i marginalizowanych grup do zjednoczenia i walki o przekroczenie systemowych barier, które powstrzymywały te grupy od uczestnictwa. Taka walka popchnie w przód rozwój prawdziwego oddolnego przywództwa, w odróżnieniu od odgórnego rzucania ochłapów. W socjalizmie chodzi dokładnie o wciąganiu w walkę o lepszy świat wszystkich warstw wyzyskiwanych i uciskanych. Nasi przedstawiciele muszą być wybierani w związku z ich polityką i możliwością przewodzenia rzeczywistej walce.

Wybór kobiet takich jak Margaret Thatcher, Angela Merkel, Theresa May czy Hillary Clinton na jedne z najwyższych politycznych stanowisk nie służył wcale sprawie kobiecej emancypacji, a rewolucjoniści bojkotowali i dalej je bojkotują. To samo może być powiedziane o Christine Lagarde, dyrektorce IMF i tak dalej. Tak samo standardy życia czarnych Amerykanów dalej się obniżały za Obamy. Jako rewolucjoniści popierali byśmy jakiegokolwiek lewicowego polityka przeciwko nim wszystkim, nie zważając na jej/jego orientację seksualną, tożsamość seksualną, rasę czy przynależność do mniejszości etnicznej. Reprezentacja to potężne narzędzie w rękach klasy rządzącej, jako że używają jej do stworzenia iluzji w celu popierania przez masy liderów reprezentujących interesy kapitału, jedynie przez ich rasę, orientację seksualną, gender itd., a przeciwko ich własnemu interesowi klasowemu.

Członkowie klasy rządzącej, tacy jak Hillary Clinton przyjęli nawet język intersekcjonalizmu, by zdobyć poparcie. Na ich rachunek Crenshaw i inni zwolennicy intersekcjonalizmu potępili ten czyn i uwypuklili, że jako że „kobiety” nie są jednorodną kategorią, Hillary nie reprezentuje interesów wszystkich kobiet ze względu na swe imperialistyczne praktyki. Lecz skoro intersekcjonalnośc nie celuje ostrza swojej krytyki w źródło ucisku i ostatecznie nie staje się zagrożeniem dla klasy kapitalistów czy też ich reformistycznych sojuszników, to jej język może tak łatwo być zaadaptowany przez kapitalistów celem wydawania się bardziej postępowymi. Wskazywanie na różnorodne i nakładające się rodzaje ucisku nie zagraża członkom klasy rządzącej, dopóki kwestia „dlaczego” i „w czyim interesie” jest pomijana. Nie bez powodu firmy HRowe (Human Resources) z całego świata nie przyjmują marksistowskiego języka, żeby zjednoczyć wszystkie warstwy uciskanych w zjednoczonej walce przeciwko kapitalizmowi!

Reforma czy rewolucja?

Czy to jednak znaczy, że poszczególni ludzie i grupy doświadczające nawarstwiających się warstw ucisku powinny porzucić swoje własne walki w imię walki klasowej i czy że nic nie da się zrobić dla zwalczania lub zniesienia ucisku aż dopóki nie będzie rewolucji socjalistycznej? Wcale nie! Marksiści są zdecydowanie przeciwko jakimkolwiek formom ucisku i dyskryminacji już tu i teraz, zwalczając dzielące i dyskryminacyjne praktyki w ruchu i szerzej w całej klasie pracującej wszystkimi sposobami, jako że te praktyki i postawy wpędzają nas w sidła rządzącej klasy kapitalistów. Marksiści idą dalej i podkreślają, że nie można zmienić idei en masse bez zmieniania ich materialnych podstaw, a dokładniej niedoboru dóbr i konkurencji. To jeden z powodów, dla których marksiści uczestniczą w codziennych bojach o reformy i łączą je z potrzebą socjalizmu.

Jako że reformy nigdy nie są ochoczo wprowadzane przez klasę rządzącą bez walki, najlepszą metodą na wprowadzenie jakichkolwiek reform jest masowa, bojownicza, kolektywna akcja oddolna, która wpędzi szefów i polityków w strach przed rewolucją. Walka z uciskiem i o jakiekolwiek formy zniesienia go nie powinny być odpowiedzialnością jedynie grup doświadczających konkretnej opresji czy dyskryminacji, ale musi być sprawą całej klasy pracującej, włączając w bój wszystkie uciskane grupy. Mężczyźni i heteronormatywni pracownicy mają interes w walce o prawa kobiet i osób LGBTQ+, biali pracownicy muszą włączyć się w walkę z rasizmem i tak dalej. Nasza siła jest w jedności, a zdobycz dla którejkolwiek z warstw klasy pracującej jest zdobyczą dla całej klasy uciskanych.

To przez zjednoczoną walkę klasową masy zaczynają rozumieć swoją siłę w zjednoczeniu i limity kapitalizmu w gestii zapewnienia im lepszego życia. Jeśli się rozejrzymy po dzisiejszym świecie zauważymy, że nowe reformy nie są normą. Wręcz przeciwnie – pracownicy i uciskani na całym świecie muszą walczyć o zachowanie najbardziej podstawowych praw człowieka i zwycięstw z przeszłości. Więc podczas gdy walczymy o reformy mające znieść ucisk i polepszyć warunki życiowe dla klasy pracującej, jednocześnie tłumaczymy, że żadna reforma nie jest do utrzymania w kapitalizmie najeżonym kryzysami. By wywalczyć polepszenie warunków życiowych raz i na zawsze, reformy muszą być połączone z walką o socjalistyczną przemianę społeczeństwa.

Gdy zysk jest zagrożony, a kapitalizm wkracza w kryzys, szefowie, bankierzy i ich koledzy z rządu nie cofną się przed zagarnięciem wszystkiego, o co walczyliśmy/łyśmy w przeszłości. To powoduje tendencję do wzrostu rasizmu i innych form uprzedzeń, jako że prawicowi populiści i sprzymierzone z nimi media wskazują palcami na różne uciskane grupy jako na winne cięć socjalnych i polityk zaciskania pasa. Jedyną metodą, żeby zachować osiągnięcia walk przeszłości, walczyć z opresyjnymi postawami, i przejść do prawdziwie równego społeczeństwa jest zakończyć produkcję nastawioną na zysk. Tak, by rozległe bogactwo i zasoby już istniejące mogłyby być demokratycznie zarządzane w interesie większości.

Rewolucyjna przemiana społeczeństwa

Nie oznacza to, że dyskryminacyjne postawy zniknęłyby dzień po przeprowadzeniu rewolucji socjalistycznej. Ucisk w różnych formach istniał przez pokolenia, a w niektórych wypadkach przez wieki, odciskając swoje piętno na społecznej świadomości ludzkiej rasy. Jednakże ruchy masowe mają głęboki wpływ na świadomość, gdyż ludzie widzą siebie raczej przez pryzmat swoich wspólnych interesów niż różnic czy konkurencji. Dużo trudniej trzymać się swoich dyskryminacyjnych postaw wobec kobiet czy osób LGBTQ+, jeśli wszyscy oni są razem z tobą na ulicy walcząc o wspólną sprawę, ryzykując swoim życiem. Podczas strajków robotniczych staje się jasne, że pracownicy nie mają żadnego interesu w uciskaniu się nawzajem, jako że to podkopywałoby tylko ich strajk. W warunkach ruchu masowego to zrozumienie jest osiągnięte na szeroką skalę.

Jednym z potężnych przykładów jest Rewolucja Egipska z 2011, podczas której obalony został Hosni Mubarak. Podczas, gdy kobiety w Egipcie historycznie zawsze doświadczały wysokiego stopnia dyskryminacji i przemocy, a muzułmanie i chrześcijanie zatopieni byli w krwawych konfliktach przez dekady, kobiety i mężczyźni wszystkich grup religijnych zgromadzili się wszyscy na placu Tahrir. Dyskryminacyjne i stereotypiczne myślenie o uciskanych grupach załamało się w boju ze wspólnym przeciwnikiem. Mimo, że Rewolucja Egipska nie obaliła jeszcze kapitalizmu, to tylko przebłysk tego, co może się stać w uogólnionej skali poprzez rewolucję socjalistyczną i wspólny wysiłek w budowie nowego społeczeństwa.

Radykalnie przekształcając gospodarcze i społeczne fundamenty społeczeństwa wzdłuż socjalistycznych wytycznych, strukturalne i gospodarcze przyczyny ucisku zostaną zlikwidowane. Bez mniejszości wyzyskującej produkcję klasową dla zysku, nie byłoby społecznej ani materialnej podstawy by dzielić społeczeństwo wzdłuż linii płciowych, gender, orientacji, zdolności, rasy, języka, religii, czy jakiejkolwiek innej kategorii. Kiedy nie będziemy w końcu zmuszani to konkurowania o zatrudnienie, edukację, opiekę nad dziećmi, wodę, jedzenie, i tanie budownictwo mieszkaniowe, to sposób, w jaki nawiązujemy ze sobą relacje zmieni się fundamentalnie.

Demokratycznie wybrani i natychmiast odwoływalni liderzy w naszych miejscach pracy w dodatku do demokratycznego nadzoru nad procesem rekrutacji może służyć w przeciwdziałaniu dyskryminacyjnym praktykom w miejscu pracy. Kolektywne i demokratyczne zarządzanie i kontrola nad mediami oraz instytucjami edukacyjnymi na dłuższą metę zapewni zwalczanie dyskryminacyjnych praktyk w społeczeństwie oraz zapewni, że przepiękna różnorodność ludzkości będzie nauczana i celebrowana. Zmiana socjoekonomicznych fundamentów społeczeństwa wprowadziłaby głęboką zmianę w patrzeniu na świat i podejściu mas.

Marksiści często krytykowani są za forsowanie odgórnych, jednolitych rozwiązań dla wszystkich. Podczas gdy jest odwrotnie – w rewolucji socjalistycznej chodzi o zwyczajnych ludzi biorących swój los w swe własne ręce i budujących nowe społeczeństwo dla samych siebie. Marksiści chcieliby poprowadzić masy do zwycięskiego obalenia kapitalizmu i ustanowienia socjalistycznego społeczeństwa, tworząc społeczne i gospodarcze podstawy, gdzie nierówność, ucisk i wyzysk nie mają już materialnych podstaw. Odtąd historycznie uciskane grupy będą miały możliwości i zasoby wymagane do zaspokojenia konkretnych potrzeb wynikających z pokoleń ucisku i dyskryminacji. Na bazie prawdziwej społecznej równości ludzie będą mogli zacząć odnosić się do siebie z fundamentalnie większym stopniem humanizmu i szczerości; poprzez budowę nowego społeczeństwa, będzie umożliwiona budowa nowej społecznej świadomości.