Alan Woods – Węgierska Republika Rad (1919 r.) – Zapomniana ­Rewolucja (2/3)

Gdy tylko znaleźli się u władzy, całkowicie oddali się walce w obronie systemu klasowych przywilejów i ucisku. Ich strach przed masami był nieskończenie większy niż ich niechęć wobec feudalnej reakcji, dlatego też z całej siły trzymali się wszelkich punktów oparcia, jakie mieli w walce o zachowanie status quo.

[Source]

„Prawdziwego przyjaciela poznaje się w biedzie” – to porzekadło prawdziwe jest tak w polityce jak i w codziennym życiu. Zdając sobie sprawę, że ich przyszłość jako klasy uprzywilejowanej znalazła się w rękach znienawidzonych liberałów i ich socjaldemokratycznych sojuszników, bankierzy, feudalni oligarchowie, biskupi i generałowie – wszyscy zebrali się dookoła „węgierskiego Kiereńskiego”, ukrywając się za zasłoną „demokracji”. Z drugiej strony, tak jak w Rosji po rewolucji lutowej, robotnicy i żołnierze postanowili zaufać własnym organizacjom wykutym w walce, tj. radom.

I tak samo jak w Rosji tak i na Węgrzech istniały elementy dwuwładzy. Inaczej jednak niż w Rosji, nad Dunajem nie było partii bolszewickiej zdolnej pokierować prerewolucyjną sytuacją w kierunku zwycięstwa rewolucji socjalistycznej. Lewe skrzydło socjaldemokracji, ze swoim niezdecydowaniem i brakiem jednoznacznego programu, niezdolne było odegrać samodzielnej roli; podczas gdy przywódcy prawego skrzydła ruchu robotniczego pomagali Karolyiemu przywrócić dawne stosunki klasowe pod przykrywką rewolucji „burżuazyjno-demokratycznej”.

Obecnie tzw. „teoretycy” Partii Komunistycznej określają to jako rewolucję „burżuazyjno-demokratyczną”. W rzeczywistości burżuazja nie odgrywała żadnej roli w rewolucji, nie miała intencji przejąć władzy czy zburzyć dawne półfeudalne państwo, a wręcz opierała się instytucjom burżuazyjnej republiki.

Inicjatywa na każdym etapie pozostawała zdecydowanie w rękach chłopów i żołnierzy, którzy zmusili liberałów do przejęcia władzy (pomimo oporów, jakie liberałowie mieli) i sami rozpoczęli realizację zadań burżuazyjno-demokratycznej rewolucji. Innymi słowy to, czego byliśmy świadkami, nie było rewolucją burżuazyjno-demokratyczną lecz niepowodzeniem rewolucji socjalistycznej z braku prawdziwego rewolucyjnego kierownictwa i z powodu zdrady przywódców socjaldemokracji.

Burżuazyjny rząd Karolyiego, który nie wykonał, bo wykonać nie mógł, żadnego z fundamentalnych zadań rewolucji burżuazyjno-demokratycznej na Węgrzech, okazał się być po tysiąckroć słabszy, bezbronny i niezdolny do działania niż Rząd Tymczasowy w Rosji.

Z jednej strony proletariat stanowił jedyną naprawdę zorganizowaną siłę w społeczeństwie. Władza była w rękach robotników i żołnierzy, uzbrojonych i zorganizowanych w rady. Z drugiej strony „umiarkowani” liderzy socjaldemokracji i związków zawodowych blokowali proletariatowi drogę swoją fałszywą polityką „odsunięcia walki klas w czasie” w celu „obrony demokracji” itd.

Podobnie jak rosyjscy mienszewicy w 1917 r. oraz jak staliniści na całym świecie, tak i przywódcy węgierskiej socjaldemokracji apelowali do robotników i chłopów by „odłożyli na bok” walkę o socjalizm w interesie skonsolidowania (burżuazyjnej) demokracji.

Nie dostrzegali oni, że ogromne sprzeczności w społeczeństwie w nieunikniony sposób prowadziły do rosnącej polaryzacji pomiędzy klasami, z której to sytuacji były tylko dwa wyjścia: albo klasa robotnicza na czele wszystkich uciskanych i wyzyskiwanych warstw społeczeństwa obali burżuazję, zniesie fikcję „Rady Narodowej” Karolyiego i bezlitośnie zgniecie siły reakcji, które za tą „Radą” się zbierały, albo te właśnie siły wykorzystają sytuację dla wzmocnienia się, przegrupowania i wreszcie poprowadzenia kontrofensywy, która odrzuci aksamitną rękawiczkę „demokracji” by ujawnić opancerzoną pięść faszystowskiej reakcji.

Nie było „trzeciej drogi”. Albo robotnicy zwyciężą i ustanowią ustrój demokracji proletariackiej, albo klasa panująca weźmie straszliwy odwet na klasie robotniczej i biednym chłopstwie. Nie było innego rozwiązania, choć zwolennicy „drogi środka” zdawali się posiadać silną pozycję. Karolyi cieszył się pewną popularnością, zwłaszcza wśród mas drobnomieszczaństwa, przede wszystkim za swój sprzeciw wobec wojny.

Socjaldemokracja w początkowym okresie rosła w oszałamiającym tempie. Masy przebudzone świeżo do życia politycznego, garnęły się do organizacji robotniczych, nieświadome roli odgrywanej przez ich liderów. Nie tylko robotnicy, ale też wielu intelektualistów, profesjonalistów, a nawet policjantów i urzędników państwowych, dołączyło do socjaldemokracji; niektórzy ze szczerych pobudek, inni na zasadzie „ubezpieczenia” na przyszłość. Nagle socjaldemokracji i republikanie, dotychczas represjonowani jako niebezpieczni radykałowie, stali się niezwykle poważani jako zbawcy społeczeństwa.

Teraz, kiedy sprawa monarchii była bezpowrotnie stracona, wszystkie reakcyjne elementy w społeczeństwie zebrały się pod sztandarem republiki burżuazyjnej, dumnie dzierżonego przez Karolyiego i socjaldemokratów.

Jednakże masy nie miały problemu, by dostrzec ogromną przepaść między republiką jakiej pragnęły a republiką jaką dostały. Zachęceni sukcesem, robotnicy wyszli na ulice by domagać się spełnienia swoich klasowych żądań, pomimo rozpaczliwych apeli ich własnych liderów o zachowanie spokoju. W dniu 16 listopada (1918 r. – przyp. tłum.) gigantyczna demonstracja, licząca setki tysięcy uczestników, zebrała przed budynkiem parlamentu żądając ustanowienia republiki socjalistycznej.

Nie po to zostało zdruzgotane 400-letnie Cesarstwo Habsburgów, by oddać teraz władzę dawnym panom, tylko pod zmienioną nazwą. Żołnierze przybyli prosto z frontu zalali Budapeszt. Zrywali insygnia z oficerskich mundurów. Ulice stolicy pełne były zbuntowanych oddziałów: 300 tys. ludzi czekało na demobilizację. Oficerów i burżujów napadano na ulicach.

Rząd Karolyiego był rządem tylko z nazwy. Nie posiadał on armii, na której mógłby się oprzeć. Broń znajdowała się w rękach robotników. Gospodarka w zasadzie się załamała. Węgry objęte były blokadą państw Ententy. Sytuacja zaopatrzenia w żywność stała się krytyczna.

W próbie uspokojenia mas rząd Karolyiego podjął program reformy rolnej, mający na celu dystrybucję majątków przekraczających 500 akrów pomiędzy robotników rolnych, z odszkodowaniem wypłacanym przez państwo.

Karolyi, sam będący posiadaczem ziemskim, oddał swój majątek chłopom. Lecz reszta jego klasy nie poszła za tym przykładem. Jak wszystkie inne inicjatywy tego rządu, reforma rolna pozostała na papierze. Tak samo jak w kwestii agrarnej, tak i w zakresie problemu uciskanych narodowości, węgierska burżuazyjna demokracja nie miała nic do zaoferowania. Jak później ubolewał Karolyi:

„Sytuacja zmieniła się radykalnie i co mogło wcześniej wydawać się nam skrajnie liberalną propozycją, stało się anachronizmem. Mniejszości dnia wczorajszego zasadnie postrzegały się jako zwycięzców jutra i odmówiły rozważenia jakiegokolwiek rozwiązania w ramach Korony Św. Stefana, przy czym samo to określenie była dla nich odpychające.”

„Zbyt mało i zbyt późno” byłoby doskonałym epitafium dla feralnej demokracji burżuazyjnej na Węgrzech, która pojawiła się akurat wtedy, gdy historia przygotowała już miejsce dla rewolucji proletariackiej, jako jedynego możliwego rozwiązania problemów, z którymi burżuazja nie potrafiła sobie poradzić. Do rosnącego niezadowolenia wewnątrz kraju doszło teraz poważne zagrożenie zewnętrzne.

Upadek Karolyiego

Podczas I wojny światowej narodowa burżuazja wschodniej i środkowej Europy – w tym Węgier – zaciągnęła się pod sztandar niemieckiego imperializmu, jednakże wraz z klęską Niemiec i rozpadem Austro-Węgier klasy panujące nowopowstałych małych państw rywalizowały o względy imperializmu anglo-francusko-amerykańskiego, równocześnie walcząc ze sobą nawzajem o to, kto wyszarpie więcej ziemi sąsiadom.

„Doktryna Wilsona”, rządząca w tym okresie amerykańskim imperializmem, formalnie oznaczała poparcie dla demokracji i samostanowienia małych narodów, w rzeczywistości służyła jednak jako wygodny pretekst dla serii morderczych lokalnych wojen, które doprowadziły do bałkanizacji środkowej i wschodniej Europy i związały nowopowstałe państwa jeszcze mocniej z anglo-francuskim i amerykańskim imperializmem za pośrednictwem banków, kolei i gigantycznych trustów (Woodrow Wilson, 1856-1924, polityk Partii Demokratycznej, prezydent Stanów Zjednoczonych w latach 1913-21 – przyp. tłum.).

Hasło Socjalistycznych Stanów Zjednoczonych Europy, podniesione przez dopiero co utworzoną Międzynarodówkę Komunistyczną, stanowiło jedyne rozwiązanie dla europejskich ludów, podzielonych i wykrwawianych przez wojny, głód i gospodarczy kryzys. Tylko zwycięstwo rewolucji socjalistycznej przynieść mogło ucieczkę ze ślepego zaułka, w którym znalazły się małe i zacofane kraje Europy.

Węgierska klasa panująca próbowała uchronić się przed nadchodzącą burzą, chowając się za fasadą demokracji burżuazyjnej. Jednakże społeczne konwulsje, wywołane wojną, nie dawały miejsca na połowiczne rozwiązania. Znacznie szybciej niż Rząd Tymczasowy w Rosji, rząd Karolyiego ukazał swoje bankructwo, i stało się to w zdecydowanie bardziej jaskrawy sposób.

Jak ujął to Lenin:

„Węgierska burżuazja przyznała przed światem, że ustąpiła dobrowolnie i że jedyną siłą w świecie, zdolną poprowadzić naród w chwilach kryzysu, była władza radziecka”

(Lenin, „Dzieła”, t. 29, s. 270, wyd. ang.).

Bezpośrednią przyczyną upadku rządu stało się ultimatum, wysunięte przez Ententę w dniu 20 marca 1919 r., zgodnie z którym Węgry miały zaakceptować nową linię demarkacyjną. Już po zawieszeniu broni kilka miesięcy wcześniej Węgry doznały upokarzającego okrojenia swojego terytorium. Tym razem sprzymierzeni rabusie zebrani w Paryżu domagali się, by Węgry zrzekły się ziem zamieszkanych przez dwa miliony Madziarów (powojenne granice Węgier ustalono ostatecznie na mocy traktatu z Trianon z 4 czerwca 1920 r., w wyniku którego Węgry utraciły 72% swojego przedwojennego terytorium, w tym na rzecz Rumunii Transylwanię, na rzecz Jugosławii Chorwację, Slawonię i Wojwodinę, zaś Słowacja i Ruś Karpacka weszły w skład niepodległej Czechosłowacji – przyp. tłum.).

Znalazłszy się w beznadziejnej sytuacji, rząd Karolyiego próbował grać na zwłokę, sugerując przeprowadzenie referendum, co zostało jednak stanowczo odrzucone. Mocarstwa Ententy zażądały udzielenia odpowiedzi tego samego dnia. Osłabiony presją z wewnątrz i zewnątrz kraju, oraz zdając sobie sprawę z własnej bezsilności, Karolyi odmówił wzięcia odpowiedzialności za sprawy narodu i ustąpił ze stanowiska.

W ten sposób węgierska burżuazja przyznała swoją całkowitą niezdolność poprowadzenia narodu w tym decydującym momencie. Następnego dnia, tj. 21 marca, proklamowano Republikę Rad. Proletariat doszedł do władzy bez jednego wystrzału.

Nagły upadek Karolyiego oznaczał gwałtowny zwrot w sytuacji węgierskiej partii komunistycznej, która po zaledwie czterech miesiącach istnienia stanęła przed problemem sprawowania rządów (została powołana do życia w dniu 24 listopada 1918 r. jako Partia Węgierskich Komunistów, w 1919 r. zmieniała nazwę dwukrotnie: na „Socjalistyczną Partię Węgier” oraz „Partię Socjalistycznych i Komunistycznych Robotników Węgier” – co było związane ze zjednoczeniem komunistów i socjalistów w jedno ugrupowanie – by począwszy od 1922 r. powrócić do pierwotnej nazwy; w latach 1944-48 odrodzona pod kierownictwem stalinistów nosiła nazwę Węgierska Partia Komunistyczna, by wreszcie od 1948 r. jako Węgierska Partia Ludzi Pracy stać się siłą rządzącą Węgierskiej Republiki Ludowej – przyp. tłum.). Przywódcy Partii byli młodzi i kompletnie niedoświadczeni. Ich poglądy, jak wielu w nowoutworzonych partiach komunistycznych, były mieszanką młodzieńczego lewicowego komunizmu i syndykalizmu.

Ich niecierpliwość doprowadziła do tego, że nie dostrzegali dynamiki procesów rewolucyjnych i skomplikowanej korelacji pomiędzy klasą, partią i jej przywódcami. Pod pewnymi względami jest to zrozumiałe. Rosyjska partia bolszewicka dojrzewała przez dziesięciolecia. Miała za sobą doświadczenia rewolucji 1905 r. i pracy w zróżnicowanych warunkach i okolicznościach.

Natomiast nowe partie Międzynarodówki Komunistycznej w większości przypadków składały się z młodych, niedoświadczonych i niesprawdzonych rekrutów, którzy przeszli na pozycje bolszewizmu w burzliwym okresie, jaki otworzyła Rewolucja Październikowa. Nie mieli dość czasu by zdobyć niezbędne doświadczenie i autorytet w oczach mas, gdy zostali ciśnięci odmęty rewolucyjnego zamętu lat 1918-20. Nigdzie rewolucyjne przemiany nie miały tak nagłego charakteru jak na Węgrzech.

Młodzi przywódcy partii komunistycznej, wywodzący się przede wszystkim spośród byłych jeńców wojennych, którzy powrócili z Rosji, wykazali się odwagą, inicjatywą i energią. Jednakże od samego początku ich braki na gruncie teoretycznym prowadziły do poważnych błędów w istotnych sprawach, które miały później, jak się okazało, fatalne konsekwencje.

W kwestii agrarnej opowiadali się za konfiskatą wielkich majątków, lecz przeciwni byli rozdziałowi ziemi pomiędzy chłopów, argumentując, że doprowadzi to do rozwoju warstwy drobnych posiadaczy i utrudni postępy socjalizmu na wsi. W kwestii narodowej, zamiast zdecydowanie opowiedzieć się za prawem narodów do samostanowienia, propagowali w zasadzie nic nie znaczące hasło „proletariackiego samorozwoju”.

Mimo to, w rewolucyjnym klimacie jaki panował, komuniści szybko zdobywali popularność, bez względu na popełniane błędy weszli do koszar, fabryk i związków zawodowych, dotychczas zdominowanych przez prawicowych liderów robotniczych.

Z uwagi na nastroje mas, partia komunistyczna doświadczyła potężnego wzrostu w ciągu ledwie paru tygodni, nie tylko w proletariackim Budapeszcie, ale też w Segedynie (Szeged – przyp. tłum.), drugim pod względem wielkości mieście, gdzie duża część socjaldemokratów przeszła pod sztandar komunistów, a wiele lokalnych garnizonów otwarcie okazywało partyjne legitymacje (mowa o legitymacjach partii komunistycznej – przyp. tłum.). Co szczególnie istotne, młodzieżówka socjaldemokratów praktycznie w całości dołączyła do komunistów w grudniu 1918 r.

Zaalarmowani błyskawicznym wzrostem partii komunistycznej, który groził podkopaniem ich i tak coraz słabszego wpływu na zorganizowaną część robotników, przywódcy socjaldemokracji rozpoczęli kampanię wymierzoną w „rosyjskich bolszewików”, „rozłamowców” i „lewicowych kontrrewolucjonistów”. Tak samo jak w Rosji mienszewicy, tak i liderzy węgierskich socjaldemokratów nie uważali Węgier za „dojrzałe” do rewolucji socjalistycznej.

Opierali się oni na koncepcji długiego, ewolucyjnego procesu, w ramach którego pokojowo i stopniowo, bez gwałtownych zaburzeń, Węgry najpierw zbudują demokrację burżuazyjną a potem, za 50 a może i 100 lat, węgierskie społeczeństwo będzie „gotowe na socjalizm”.

Niestety dla ich koncepcji gradualizmu, bieg wydarzeń zmierzał w zupełnie odwrotnym kierunku. Widząc niezdolność burżuazyjnej demokracji do rozwiązania najbardziej palących problemów, masy ruszyły do akcji.

Nastąpiła fala okupacji fabryk. W wielu ośrodkach została ustanowiona kontrola robotnicza. Na ulicach nieustannie demonstrowali robotnicy, żołnierze i bezrobotni. Z końcem stycznia 1919 r. doszło do krwawych starć pomiędzy siłami rządowymi a strajkującymi robotnikami. Niezadowolenie rozszerzało się na armię. Kwestia narodowa ponownie wypłynęła na powierzchnię, ze wzmożoną intensywnością, wraz z rewolucyjnymi wydarzeniami na zachodniej Ukrainie. Propozycje autonomii, wysunięte przez Karolyiego, zamiast uspokoić nastroje, tylko dolały oliwy do ognia.

Idąc za przykładem Noskego i Scheidemanna, którzy pozostając liderami niemieckiej socjaldemokracji, zlecili w styczniu (1919 r. – przyp. tłum.) zabójstwo Róży Luksemburg i Karola Liebknechta, przywódcy węgierskiej partii socjaldemokratycznej rozpoczęli antykomunistyczną kampanię, uwieńczoną prowokacją podobną do Dni Czerwcowych w Rosji i aresztowaniem przywódców partii komunistycznej (w czerwcu 1917 r. w Piotrogrodze miały miejsce spontaniczne wystąpienia robotników i żołnierzy wymierzone w Rząd Tymczasowy, co stało się dla rządzących pretekstem do rozprawienia się z bolszewikami; w efekcie Lenin zbiegł do Finlandii, a wielu przywódców bolszewickich, w tym Trocki, zostało uwięzionych – przyp. tłum.). Bela Kun i jego towarzysze, którzy znaleźli się w więzieniach, doświadczyli tortur.

Jednakże rząd się przeliczył. W sytuacji rewolucyjnej nastroje mas mogą zmienić się zupełnie nagle. Uwięzienie komunistów rzuciło światło ma kontrrewolucyjną rolę socjaldemokratycznych członków rządu. Niedoświadczone masy, które wciąż spoglądały na liderów partii socjaldemokratycznej w nadziei na rozwiązanie swoich problemów, teraz zdecydowanie zwróciły się przeciwko nim.

Partia komunistyczna, będąc początkowo nieznaczną mniejszością, teraz zdobyła większościowe poparcie wśród kluczowych elementów ruchu robotniczego. Robotnicy dochodzili do prostego wniosku: jeśli rząd jest przeciwny bolszewizmowi, my musimy być za nim. Przywódców socjaldemokracji zaczęto zakrzykiwać na publicznych zgromadzeniach.

Nawet prawicowi socjaldemokraci, tacy jak Erno Garami (1876-1935, węg. mechanik, w sierpniu 1919 r. minister sprawiedliwości w socjaldemokratycznym rządzie Gyula Peidla, który doszedł do władzy po upadku Węgierskiej Republiki Rad – przyp. tłum.) przyznali później:

„Aresztowanie bolszewickich przywódców nie tylko ich nie osłabiło, ale jeszcze wzmocniło ich zdolność do walki”. Inny polityk tego czasu – Wilhelm Böhm – napisał: „Pozbawieni liderów, bolszewicy zyskali nowe siły” (Vilmos Böhm, znany też właśnie jako Wilhelm Böhm, 1880-1949, węg. socjaldemokrata, od stycznia 1919 r. minister w burżuazyjnym rządzie, zaś po rewolucji dowódca Armii Czerwonej; po upadku Republiki Rad na emigracji w Czechosłowacji i w Szwecji – przyp. tłum.).

Ruch robotniczy coraz mocniej skłaniał się ku partii komunistycznej. Aresztowania posłużyły jako katalizator nagromadzonego niezadowolenia i frustracji mas. W marcu w sposób niewątpliwy narastały dążenia ku zbrojnemu powstaniu. W Szegedzie w dniu 10 marca lokalny sowiet nagle przejął władzę, a w jego ślady poszły kolejne. Chłopi zajęli ziemie hrabiego Esterhazy, nie czekając na rządowe dekrety.

Zaskoczeni tym nieoczekiwanym zwrotem akcji reformistyczni liderzy robotniczy próbowali skierować ruch mas na bezpieczne tory, forsując żądanie zwołania zgromadzenia konstytucyjnego. Żywiołowy ruch mas pozostawił ich jednak bezradnych daleko w tyle. Potężne siły robotników w wielkich fabrykach Budapesztu opowiedziały się za komunistami.

Robotnicy na bazie całej sytuacji dochodzili do rewolucyjnych wniosków. Własnymi siłami i samoorganizacją obalili 400-letnie rządy Habsburgów. Rady robotnicze zbrojne były nie tylko w broń ręczną, ale też w karabiny maszynowe i artylerię. Tymczasem rząd nie miał wojska, na którym mógłby polegać.

Masy przeszły twardą szkołę wojny, rewolucji oraz kontrrewolucji ubranej w demokratyczną maskę, i były teraz gotowe na decydujące starcie. Argumenty przywódców socjaldemokracji, mające uspokoić sytuację, trafiały w próżnię. Robotnicy słusznie zinterpretowali te argumenty jako próbę odwrócenia ich uwagi od centralnej kwestii władzy. Narastające zniecierpliwienie robotników wobec roli liderów partii socjaldemokratycznej znalazło swój wyraz w odmowie pracowników budapesztańskich drukarni drukowania socjaldemokratycznej gazety „Nepszava”. Drukarze podjęli akcję 20 marca – tego samego dnia, w którym Ententa złożyła Karolyiemu swoje ultimatum. 21 marca strajk drukarzy przemienił się w strajk generalny, z żądaniem uwolnienia przywódców komunistycznych i przekazania władzy klasie robotniczej.

Ten spontaniczny ruch wywołał rozłam w kierownictwie partii socjaldemokratycznej. Jedna jego frakcja, jawnie powiązana z burżuazją, przygotowywała się do odegrania takiej samej kontrrewolucyjnej roli co Noske i Scheidemann w Niemczech. Inni byli bardziej ostrożni. Rząd Karolyiego w następstwie ww. Ultimatum znalazł się w stanie upadku.

Zdemoralizowani burżuazyjni liberałowie oddali władzę reformistom, którzy przyjęli ten „podarunek” z ciężkim sercem i trzęsącymi się dłońmi. Burżuazja złożyła cały ciężar rozwiązania kryzysu na barki „umiarkowanych” socjaldemokratów. Lecz ci ostatni, choć zawsze gotowi do wykonania „patriotycznego obowiązku”, znajdowali się na wyjątkowo słabej pozycji.

Ich wpływy pośród mas szybko słabły. Jak więc mogli się uratować? I tak właśnie doszło do wydarzenia bez precedensu w historii świata: liderzy socjaldemokratów, wciąż zasiadający w rządzie, udali się do więzień, by negocjować z przywódcami partii komunistycznej, uwięzionymi niedużo wcześniej za zgodą tychże socjaldemokratów. To zdarzenie samo w sobie demonstruje wielkie zmiany jakie zaszły w układzie sił między klasami, mające miejsce w ramach sytuacji rewolucyjnej.

Lenin ostrzega

Początkowo przywódcy socjaldemokracji zwrócili się do komunistów by poparli rząd „z zewnątrz” – nie wchodząc w jego skład. Gdy spotkali się z odmową, zaproponowali połączenie obu partii! Podsumować to można jako propozycję utworzenia rządu koalicyjnego pod szyldem „zjednoczonej” partii socjalistycznej. Przebiegłe stare lisy, kierujące partią socjaldemokratyczną, gotowe były na podpisanie czegokolwiek, nieważne jak radykalnie brzmiącego, byle tylko doprowadzić do zawarcia umowy.

Wieloletni zwolennicy gradualizmu nagle „nawrócili się” na dyktaturę proletariatu, władzę rad i rewolucję – słowem na wszystko – byle tylko skłonić komunistów do udziału w rządzie. W praktyce socjaldemokraci tylko uznawali rzeczywiście istniejącą sytuację. W czasie gdy przywódcy partii komunistycznej uczestniczyli w negocjacjach na temat zjednoczenia, robotnicy Budapesztu przeprowadzali bezkrwawą rewolucję, której rząd nie był w stanie w żaden sposób się przeciwstawić. Komuniści zjednoczyli się z socjaldemokratami w chwili, gdy władza znajdowała się w rękach uzbrojonych robotników.

Przeprowadzając to zjednoczenie przywódcy komunistyczni popełnili ogromny błąd, za który klasie robotniczej przyszło później drogo zapłacić. Podczas gdy Bela Kun, lider węgierskich komunistów, uspokajał robotników pięknymi słowami o jedności jako „warunku wstępnym władzy robotniczej”, wielu szeregowych komunistów było zdezorientowanych obrotem sprawy i sprzeciwiało mu się. Szukając „łatwego” rozwiązania problemu budowy partii i „drogi na skróty” do przejęcia władzy, Bela Kun wpadł w pułapkę. Nie mając wiary we własne siły, w swój program ani w klasę robotniczą, przywódcy komunistyczni doprowadzili do fuzji z socjaldemokratami w najgorszy możliwy sposób.

Było to bowiem zjednoczenie przeprowadzone metodami biurokratycznymi, odgórnie, zamiast prawdziwej unifikacji na bazie cierpliwej pracy, polegającej na przekonywaniu robotników do porzucenia dawnych przywódców. Tymczasem w chwili zjednoczenia wpływy komunistów pośród najważniejszych sekcji proletariatu były dalece większe niż reformistów, którzy skompromitowali się udziałem w burżuazyjnym rządzie i stosowaniem represji wobec robotników.

Socjaldemokraci wysunęli pomysł fuzji w momencie, gdy ich popularność spadła tak nisko, jak nigdy wcześniej, a rewolucja stała się faktem. Ich zamierzeniem było zachować prestiż i przywileje przechodząc na stronę zwycięzców. Tylko najbardziej otwarcie kontrrewolucyjne elementy, skupione wokół Erno Garamiego, odmówiły wzięcia udziału w zjednoczeniu. Jednakże wśród tych, którzy parli do połączenia obu partii, byli nie tylko szczerzy lewicowcy, ale też twardogłowi prawicowi biurokraci.

Pomimo niedostatecznych informacji oraz wielkiej odległości, dzielącej go od wydarzeń na Węgrzech, Lenin natychmiast wyczuł zagrożenie:

Pierwszy komunikat, jaki otrzymaliśmy na ten temat (zjednoczenia – przyp. AW) dał nam pewne podstawy przypuszczać, że prawdopodobnie ci tzw. socjaliści, de facto socjalzdrajcy, sięgnęli po podstęp, wymanewrowali komunistów, zważywszy zwłaszcza, że ci ostatni przebywali w więzieniach.”

(Lenin „Dzieła”, t. 29, s. 242 wyd. ang.)

W radiotelegramie do Beli Kuna Lenin wyraził swoje wątpliwości co do tego, czy zjednoczenie jest rozsądne, w sposób następujący:

Zakomunikujcie, proszę, jakie macie realne gwarancje, że nowy rząd węgierski będzie naprawdę komunistyczny, a nie tylko po prostu socjalistyczny, tzn. Socjalzdradziecki? Czy komuniści mają większość w rządzie? Kiedy odbędzie się zjazd rad? Na czym realnie polega uznanie przez socjalistów dyktatury proletariatu?

Nie ulega najmniejszej wątpliwości, że zwykłe naśladowanie naszej rosyjskiej taktyki w szczegółach byłoby, wobec swoistych warunków rewolucji węgierskiej, błędem. Przed błędem tym muszę was przestrzec, chciałbym jednak wiedzieć w czym widzicie realne gwarancje.

(Lenin „Dzieła wszystkie”, t. 38, s.209, Książka i Wiedza, Warszawa 1988)

Bela Kun odpowiedział na wątpliwości Lenina uspokajającymi zapewnieniami. Ale Lenina to nie przekonało. Na I Kongresie Międzynarodówki Komunistycznej, odbywającym się krótko po Rewolucji węgierskiej (faktycznie I Kongres Kominternu obradował w dniach 2-6 marca 1919 r., a więc zakończył się dwa tygodnie przed powstaniem Węgierskiej Republiki Rad – przyp. tłum.), ostrzegał węgierskiego komunistę Laszlo Rudasa (1885-1950, jeden z założycieli węgierskiej partii komunistycznej, redaktor naczelny partyjnej gazety „Vörös Ujság” – „Czerwona Gazeta”; delegat węgierski na I Kongres Kominternu, dotarł jednakże do Moskwy dopiero miesiąc po zakończeniu obrad; jako jeden z niewielu węgierskich komunistów przebywających w ZSRR przetrwał Wielką Czystkę; po wojnie krytyk koncepcji György Lukácsa z pozycji stalinowskiej ortodoksji – przyp. tłum.):

Uważam tą unifikację za niebezpieczną. Lepszym rozwiązaniem byłoby utworzyć blok, w którym obie partie zachowałyby niezależność. W ten sposób komuniści odróżnialiby się w oczach mas od socjaldemokratów. Mogliby powiększać swoje siły z dnia na dzień, a w razie konieczności, gdyby socjaldemokraci nie wypełniali swoich rewolucyjnych obowiązków, możliwe byłoby zerwanie z nimi.” (cyt. za gazetą Szabad Nep, 21 stycznia 1949)

Rada Lenina udzielona węgierskim komunistom nie miała nic wspólnego z hermetyczną sekciarską nieustępliwością. W praktyce Lenin sam bronił koncepcji zjednoczenia, podkreślając jednak, że powinno być ono przeprowadzone w sposób właściwy, na podstawie jednoznacznego rewolucyjnego programu oraz przy wykluczeniu dawnych prawicowych liderów (partii socjaldemokratycznej – przyp. tłum.). Nie było błędem dążenie do zjednoczenia z socjaldemokratami, lecz lekkomyślne pomieszanie haseł i programów.

W rzeczywistości zaś komuniści węgierscy doprowadzili do roztopienia swojej organizacji w partii socjaldemokratycznej, której przywódcy otrzymali lwią część kierowniczych stanowisk w partii zjednoczonej, w związkach zawodowych i w rządzie. Działania Beli Kuna i spółki spowodowały, że najbardziej zaawansowane i rewolucyjne elementy klasy robotniczej zostały podporządkowane politycznie zacofanym i zdezorientowanym masom. Błąd ten okazał się być śmiertelnym. Stanowi on dowód na to, co stałoby się w Rosji, gdyby bolszewicy zjednoczyli się z mienszewikami po rewolucji lutowej, jak chcieli Stalin i Kamieniew, albo gdyby w listopadzie 1917 r. poddali się presji utworzenia „rządu wszystkich partii radzieckich”, czemu bolszewicy oparli się dzięki Leninowi i Trockiemu.